Atomy
Atomy
Krążą leniwie losowe atomy Uporządkowane W tylko sobie znany sposób Jak krople deszczu Spadają na przykurzone chodniki W desperacji Szukają stabilnego oparcia
Krążą z gracją nabrzmiałe atomy Czekają błogiego przepełnienia By opaść miękko Na zroszoną, soczystą trawę Tłoczą się ze sobą ciasno Ogrzewają Ciepłem bijącym z wnętrza
Krążą w szale wzburzone atomy Szukają W desperacji wrogiego zderzenia By upust dać dziełu zniszczenia Bez motywacji Tak po prostu Ofiara za ofiarą losowego tchnienia
Krążą w odrętwieniu uśpione atomy Zmrożone Tajemnicą bezkresnej pustki Pchane niespiesznie ku nieznanemu Jak pusty orzech I dźwięk głuchy niewybrzmiały Tkwią tak skazane na niewidzialność
Krążą z miłością niepozorne atomy Ułożone Starannie acz z lekkością Bezpretensjonalnie Dobrane nie wiadomo czemu Kto je tak zaprojektował? Czy kto jest winien czy zasłużony przypadkowemu?
Toruń 5.08.2024 r.