Kiedy Ciebie zabraknie


Kiedy Ciebie zabraknie

Kiedy Ciebie zabraknie Moc żalu na mnie spadnie Kiedy Ciebie już nie ma Kos smutną pieśń zaśpiewa

Kiedy Ciebie zabraknie Będzie znów cicho i ładnie Lecz tęcza nad naszymi łąkami Zgaśnie czerwieni brudnej łzami

Kiedy Ciebie zabraknie Powiem cicho, nieskładnie Że tam, gdzie świtem dnieje Jest świat, który już nie istnieje

Jest świat co się mieni kolorem Lecz gęsto pokryty pozorem A ja na progu wciąż zwlekam Chcę pójść, gdzie na mnie czekasz

Pomiędzy jutra marzeniami Pomiędzy dwoma światami Wciąż szukam dobrego powodu By nie chcieć umrzeć za młodu

By dożyć późnej starości W cierpieniu, bólu i samotności By płomień życia rwący Był dostatecznie gorący

By nie opuścić bliskich By nie cierpieli jak wszyscy By mogli się przygotować Na życie bliżej Boga


Kiedy ciebie zabraknie Będzie żyło się marnie Więc dziś pomodlę miłości By nam starczyła do wieczności

Dzikowo, 2.11.2025 r.